Diabeł na Zamłyniu

2014-01-02 16:16
3 minuty czytania

Było to dawno temu, kiedy na Stawach były jeszcze stawy, a Zamłynie było rzeczywiście za młynem. Dalej zaś szumiał gęsty las – Bronaczowa ciągnący się prawie do samego Tyńca.

 Otóż rzecz działa się w tymże młynie właśnie. Żył tu młynarz - wdowiec, człek poczciwy i rzetelny, z córką – sierotą, bo jego żona, a matka dziewczyny wcześnie ich odumarła. Młynarz cały dzień zajęty był we młynie, a dziewczyna krzątała się po izbie i obejściu doglądając dobytku, który mieli, karmiąc krowę, owce, gęsi i kury z dorodnym kogutem. Skromnie im się żyło, ale uczciwie. Cóż, kiedy kumoszki zaczęły młynarzowi żonkę raić, że to niby jak tak chłopu samemu bez kobiety, bez prawdziwej gospodyni, że dla dziewczyny roboty za dużo… To i wyswatały mu wdowę z trzeciej wsi, co swoją córkę też miała. Niewiasta była obrotna to raz – dwa rządy w chałpie przejęła! Sierotę do pracy naganiała, swoją córeczkę oszczędzając i jeszcze młynarzowi przedkładając jak to się jego dziewczyna od roboty wymiguje! Nie raz gorzko zapłakała sierota na macochę i jej niesprawiedliwość. Widział to młynarz, ale babie – sekutnicy przeciwstawić się nie umiał. I płynęły tak dni i tygodnie, a tylko wspomnienia pozostały sierocie po tym jak z ojcem w spokoju i cichości razem sobie żyli. Tyle jej jedynie radości było, co z krówką w oborze sobie pogwarzyła, do ciepłej, mięciutkiej wełny owieczek przytuliła, a kury radosnym gdakaniem, a gęsi gęgotem ją pocieszały.

 Aż tu jednego dnia młynarz i jego żona zostali zaproszeni z córkami na wesele! Ale gdzie tam macocha pozwoliłaby sierocie jechać. Kto domu przypilnuje, inwentarz obrządzi? Macocha wystroiła siebie i swoją córkę i do bryczki wsiadły. To się tylko sierota w kącie sieni popłakała i sama w chałpie została. Nakarmiła na wieczór krowę, owieczki, kurom i gęsiom obficie podsypała ziarna. Potem i sobie narządziła skromną wieczerzę i siadła przy kołowrotku przed kominem. Czy to zmęczenie, czy to żałość tak ją rozebrały, że przed tym kominem usnęła. Jak długo spała – nie wiadomo, dość, że już w nocy głębokiej budzi ją pukanie. Myślała, że może ojciec z macochą i siostrą wracają, patrzy w okno – nie! Ale kto tam za oknem stoi?! Czarny, kosmaty?! Sam diabeł w okno puka, puszczać się każe i ze sobą jechać! Dokąd?! Nie wiada… Co tu począć samej? Rady żadnej ani ratunku znikąd! Skoczyła sierota do obory i krówki o pomoc prosi i doradę. A krówka ludzkim głosem się odezwie: - Powiedz mu, że z nim pojedziesz, ale ubrać się musisz, a spódnicy, koszuli ani gorsetu nie masz!

Wróciła się sierota do izby i tak diabłu mówi jak ją krówka nauczyła, że we światy z nim pojedzie, ale godnie ubrać się musi, tedy, żeby jej spódnicę, koszulę i gorset przyniósł. Skoczyło diablisko i w ten mig patrzeć, a on ci przepiękną jedwabną spódnicę czerwoną w śliczne różyczki niesie, do tego bielusieńką koszulę haftowaną i gorset z sukna kolorowymi cekinami naszywany! Wzięła dziewczyna przyodziewek, a diabeł dalej mówi, że teraz z nim jechać ma. Poszła sierota do obory i owieczek o radę pyta. Owieczki kudłatymi łbami pokręciły i tak się odezwały: - Jakże we świat ci jechać, skoro trzewików nie masz? Niech ci skórzane trzewiki wysokie do kolan, sznurowane, miękko wyścielane, czerwone przyniesie i pończochy, to z nim pojedziesz! - Poszła sierota i o trzewikach i pończochach  mówi, bo jakże jej w tyli świat jechać boso?... Skoczył diabeł raźno, piękne trzewiki i jedwabne pończochy dziewczynie niesie. No teraz to już koniec! Ale poszła jeszcze raz do obory i kury o radę prosi! A kury – ko, ko, ko, ludzkim głosem się odzywają: - A jakże tak bez przystrojenia godnego pojedziesz? Niech ci korale na szyję przyniesie, a parę sznurów i grube ! – Wraca dziewczyna do izby i o korale woła. I to nie za długo utrwało, a korale na szyję przepiękne na skrzyni leżą! Ino się stroić. Ale diabeł w okno puka i jechać woła. Raz ostatni jeszcze dziewczyna do obórki idzie i gąsek o pomoc prosi. Zagęgały, zasyczały i radę taką dają: - A jakże ty tak pojedziesz, żeby się nie wykąpać? Niech ci wody w przetaku do balii nanosi, to się pięknie wykąpiesz, przyodziejesz i z nim pojedziesz! – Dała dziewczyna diabłu przetak, żeby wodę nosił! Nabiera diablisko pełno wody do przetaka, nosi przez podwórze, do balii wlewa, a tu ani dna przykryć nie może! Wybił zegar na kościele godzinę, zapiał kogut w oborze! Cisnął diabeł przetak o ziemię i do lasu smyrgnął. A i młynarz z żoną i pasierbicą z wesela nadjechali!

 Patrzy macocha, a skrzynia sieroty dobra wszelkiego pełna! Przyodziewa nowiutka, trzewiki, korale! Zazdrość ją ukąsiła, o wszystko wypytuje. Sierota szczerze opowiada. Niewiele czasu uszło a tu młynarza znowu w gości proszą z żoną i córkami. „Zostanie teraz moja córuś, niech i ona piękną, a może i piękniejszą wyprawę zdobędzie!”. Tak i razem matka z córką uradziły, że teraz sierota pojedzie. Została córka macochy w domu. Wieczerzę sobie sutą nagotowała. Syto pojadła. O krówce, owieczkach, kurkach i gąskach zapomniała… Pojedzona, przy piecu usnęła… Nie wiedzieć jak długo spała, ale noc już była, gdy budzi ją pukanie do okna. Patrzy, a tu czarny, kosmaty, sam diabeł! Na dziewczynę kiwa, z sobą jechać woła. Nie wie dziewczyna co robić, do obórki biegnie, krówkę, owce, kury i gęsi o radę pyta co diabłu odpowiedzieć… Ale te tylko głowami pokręciły.  – Samaś jadła, samaś piła, to sobie i sama godoj! - Z niczym wróciła do izby. Diabeł coraz natarczywiej puka, to mu i otworzyła!… Skoczył zaraz, głowę dziewczynie urwał i w oknie powiesił, usta rozdarł, a z duszą do piekła smyrgnął!

Wraca młynarz z żoną do domu, a już macocha z daleka woła! – O, czeka na nas córeczka, w oknie stoi i do nas się śmieje!

E.D.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Głogoczów Edukacja i kultura Teksty Legendy
Ustawienia dostępności
Wysokość linii
Odległość między literami
Wyłącz animacje
Przewodnik czytania
Czytnik
Wyłącz obrazki
Skup się na zawartości
Większy kursor
Skróty klawiszowe