Historia Głogoczowa ściśle związana jest z Zakonem Cystersów (Ordo Cisterciensis) – opactwo w Szczyrzycu. Zakon ten założony został w 1098r. przez św. Roberta z Molesmes, św. Alberyka z Citeaux, św. Stefana Hardinga i św. Bernarda z Clairvaux. Do Polski przybyli Cystersi w latach 1140 – 1153 zakładając we wszystkich dzielnicach kraju około trzydziestu klasztorów i świątyń. Mnisi byli narodowości niemieckiej lub francuskiej. W ślad za nimi podążali także osadnicy – głównie Niemcy. (Leksykon zakonów w Polsce. B. Łoziński, KaI W – wa 1998).
Któż nie zna legendy o „diabelskim kamieniu”, który obecnie znajduje się w lesie na terenie wsi Krzesławice. W wiekach średnich na tym obszarze rozciągała się bezmierna puszcza karpacka, gdzie diabeł miał swoje ostoje. Jakże więc miał mu się podobać klasztor i kościół wybudowany przez pobożnych mnichów? Jednej więc nocy wziął on potężny kamień i postanowił zniszczyć klasztor szczyrzycki. Głaz niósł z daleka, w najbliższej bowiem okolicy nie było odpowiednio wielkiego kamienia. Biegł co sił przez puszczę, aby zdążyć przed świtem. Już widział białe budynki opactwa, jeszcze tylko kilka ogromnych susów i będzie u celu... W tym jednak momencie odezwały się dzwony na jutrznię. Głaz stał się tak ciężki, że nawet dla diabła nie do udźwignięcia. Upuścił go na ziemię przeklinając straszliwie, aż echo zabrzmiało po puszczy. Tak też kamień leży do dziś ze śladami diabelskich pazurów.
Wiedzieli więc zakonnicy jaką bronią przeciwko szatanowi są dzwony. Kiedy więc osadzali chłopów w swojej odległej wsi postanowili ich odpowiednio wyposażyć w broń przeciw Złemu. Podarowali im dzwon. Odległość ze Szczyrzyca do wsi była na owe czasy znaczna a droga prowadziła przez puszczę i leśne ostępy. Załadowano dzwon na wóz zaprzężony w dwa woły. Najdzielniejsi chłopi stanowili eskortę. Póki głos dzwonów z opactwa było jeszcze słychać, podróż przebiegała sprawnie, gdyż diabeł nie miał do nich przystępu. Kiedy jednak oddalili się już znacznie, zaczął przeszkadzać w podróży na różne sposoby. A to drzewo zwalił znienacka przed wozem, że je toporami rąbać musieli, a to zawył straszliwie gdzieś w borze, że się zwierzęta płoszyły i dalej iść nie chciały. Chłopi byli jednak nie ułomki i nie strachliwi, to sobie radzili ze Złym. Dojechali już do granic wsi, już puszcza się kończyła i z dala widać było łąki i pola, i dym z opłotków, gdy nagle rozszalała się straszna burza. Wichura łamała gałęzie, piorun trzaskał jeden po drugim. W pewnym momencie grom uderzył przed samym zaprzęgiem. Przerażone woły zjechały z traktu w bagno pociągając za sobą wóz z ładunkiem. Chłopi skoczyli na ratunek. Z niemałym trudem udało im się wyciągnąć woły z oparzeliska – dzwon utonął w bagnie. Nie dali jednak diabłu za wygraną: Nie będzie dzwonu na wieży, ale zostanie w herbie i nazwie wsi – Glockendorf – Głogoczów.
E.D.
Glocke – dzwon
Dorf - wieś ( Podręczny słownik niemiecko – polski. Państwowe Wydawnictwo- Wiedza Powszechna W- wa 1987 ) .
Jest to oczywiście tylko jedna z wersji pochodzenia nazwy i herbu Głogoczowa. Powszechnie znane są wersje o pochodzeniu nazwy od góry porośniętej głogami (aczkolwiek nie wiadomo o którą to górę miałoby chodzić). Kolejna wersja ( i chyba najbardziej prawdopodobna) to ta, iż nazwa wsi pochodzi od imienia jej założyciela - rycerza (lub pierwszego sołtysa - zasadźcy) Głogocza.